O słowach, które ranią. Termin "schizofrenia" w przestrzeni publicznej

2015-06-01
O słowach, które ranią. Termin "schizofrenia" w przestrzeni publicznej

W przestrzeni publicznej często zwraca moją uwagę niezwykła popularność słowa „schizofrenia” i różnych jego pochodnych. „Schizofreniczna sytuacja na wschodzie”, ”schizofreniczny świat polskiej akcyzy” – to nagłówki w dużych portalach informacyjnych. Określeniem tym chętnie posługują się osoby publiczne m.in. politycy i duchowni. Ostatnio jeden z watykańskich kardynałów ostrzegał przed „niebezpieczną schizofreniczną patologią” (wypowiedź dotyczyła oddzielania praktyki duszpasterskiej od nauki katolickiej). Przymiotnik ten zazwyczaj wykorzystywany jest do podkreślenia dwuznaczności, niekonsekwencji, wewnętrznej sprzeczności, absurdu i ma znaczenie pejoratywne. Tymczasem określenie to odnosi się bezpośrednio do istniejącej choroby, na którą zapada każdego roku w Polsce około 15 000 osób.

 

Warto zastanowić się, jak te osoby i ich bliscy odbierają fakt, że nazwa ich choroby tak często pojawia się w stygmatyzującym, negatywnym kontekście. Można tutaj oczywiście przytoczyć argument , że przecież inne choroby, np. nowotwory, także służą czasem do budowania metafor takich jak „rak toczący polską politykę”, „ksenofobia jest jak nowotwór”. Jednakże nie spotkałam się nigdy z określaniem osób cierpiących z powodu choroby nowotworowej słowami w rodzaju „raczyni”, „nowotworowiec”. Określenia takie w języku polskim nie istnieją. Tymczasem słowo „schizofrenik” funkcjonuje w powszechnym użyciu – niestety także w środowiskach akademickich i medycznych.

Używanie słowa „schizofrenik” jest stygmatyzujące, ponieważ zamyka człowieka w wąskiej kategorii, odwraca uwagę od faktu, że osoba ta z pewnością pełni wiele innych ról i posiada cały wachlarz cech niezwiązanych z jej diagnozą. Jak pokazują badania psychologów społecznych, kategoryzacja osoby, postrzeganie jej jako członka zamkniętej grupy, odrębnej od własnej, sprawia, że indywidualne cechy tej osoby wydają się mniej istotne, rozmywają się [1]. Jeśli więc z jednej strony w publicznym dyskursie określenia „schizofreniczny” używa się w negatywnym kontekście, z drugiej strony osoby z tą diagnozą określane są często mianem „schizofreników”, mamy do czynienia z sytuacją wspierającą stereotypy, stygmatyzację i autostygmatyzację pacjentów.

Warto przywołać wyniki badań, które wskazują, że świadomość własnej choroby psychicznej oraz uwewnętrznienie związanych z nią stereotypów, znacząco pogarsza samoocenę [2], która u osób z diagnozą psychiatryczną i tak jest niska [3]. Jednocześnie, autostygmatyzacja wiąże się z obniżeniem skuteczności terapii oraz pogorszeniem jakości życia [4].

W jaki sposób postępuje, myśli, czuje „schizofrenik”? Oczywiście, w „schizofreniczny”, a więc jak podaje wikisłownik: „taki, który charakteryzuje się dwoistością, ambiwalencją i wewnętrznymi sprzecznościami; w sposób, który odbiega od normy, trudny do zrozumienia” [5]. Strona synonim.net proponuje następujące synonimy dla słowa „schizofreniczny”: chory psychicznie, maniakalny, niedorozwinięty, nienormalny, niepoczytalny, obłąkany, opóźniony, paranoiczny, pomylony, postrzelony, rąbnięty, stuknięty, z odchyłami, zbzikowany, zwariowany, zwichnięty psychicznie [6].

Posługiwanie się określeniami „schizofrenik”i „schizofreniczny” utrudnia zrozumienie konkretnej osoby, jej uczuć i problemów, zawęża interpretacje do bezpośrednio związanych z diagnozą lub, co gorsza, stereotypem. Jest taki dowcip: Pewna kobieta czeka na autobus tuż obok szpitala psychiatrycznego. W pewnym momencie z budynku wypada mężczyzna i zaczyna biec w stronę kobiety. Ta zamiera z przerażenia - mężczyzna krzyczy do niej: „Haszło! Haszło!”! Kobieta, by nie rozwścieczyć „wariata”, szybko odkrzykuje jedyne hasło, jakie przychodzi jej do głowy w tej strasznej chwili: „Liść dębu!”. Mężczyzna staje jak wryty, przygląda jej się przez chwilę po czym, co za ulga, staje w bezpiecznej odległości. Po chwili nadjeżdża autobus linii H. Ta dykteryjka obrazuje , co może się stać, gdy interpretując czyjeś zachowanie, przywiązujemy nadmierną wagę np. do diagnozy. W rzeczywistości, mechanizm ten może prowadzić do znacznie poważniejszych nieporozumień.

„Schizofrenia” to nazwa choroby. Używanie pochodzących od niej określeń do nazywania, krytykowania, obrażania czy interpretowania jest krzywdzące dla wszystkich osób nią dotkniętych. Z terminu „schizofrenia” warto zrezygnować (o takich zmianach na świecie można poczytać w artykule nr 13). Niestety to nie nastąpi szybko. Wrażliwymi na sposób, w jaki mówimy, gdy korzystamy ze słowa „schizofrenia”, możemy być już od dziś!

Źródła

[1] Bilewicz, M. (2006). Kiedy kontakt osłabia uprzedzenia? Kategoryzacje społeczne i temporalne jako warunki skuteczności kontaktu międzygrupowego. Psychologia Społeczna, 1(2), 164-175.

[2] Corrigan, P. W., Watson, A. C., & Barr, L. (2006). The self-stigma of mental illness: Implications for self-esteem and self-efficacy. Journal of Social and Clinical Psychology, 25(8), 875-884.

[3] Chuchra M. (2008). Koncepcja siebie chorych na schizofrenię – przegląd badań. Psychiatria Polska, 4, 533–545.

[4] Mosanya, T. J., Adelufosi, A. O., Adebowale, O. T., Ogunwale, A., & Adebayo, O. K. (2014). Self-stigma, quality of life and schizophrenia: An outpatient clinic survey in Nigeria. International Journal of Social Psychiatry, 60(4), 377-386.

[5] http://pl.wiktionary.org/wiki/schizofreniczny

[6] http://synonim.net/synonim/schizofreniczny

WW

Pokaż więcej wpisów z Czerwiec 2015
pixel