Kolega z "paczki" dostaje psychozy

2015-05-04
Kolega z "paczki" dostaje psychozy

Gdy pewnego dnia, kilka lat temu, okazało się, że mój dobry znajomy (dla ułatwienia nazwę go Jankiem*), w trybie nagłym trafił do szpitala psychiatrycznego, byłam w szoku. Nie znałam wtedy żadnej innej osoby, która doświadczyła psychozy, a tym bardziej takiej, u której zdiagnozowano schizofrenię (albo nie wiedziałam, że znam).

 

Pamiętam swoje niedowierzanie i uporczywe poczucie niepokoju, które towarzyszyło mi przez długi czas po tym wydarzeniu. W ścisłym gronie „osób, które wiedziały” godzinami rozprawialiśmy o tym, co się wydarzyło i wstecznie diagnozowaliśmy pierwsze objawy choroby. Faktycznie, Janek miał szereg objawów zwiastunowych (zapowiadających psychozę). Urojenia ksobne (czyli silne przekonanie, że jest przedmiotem szczególnego zainteresowania otoczenia) i prześladowcze kształtowały się u niego powoli. Już około półtora roku wcześniej ptaki „patrzyły na niego wrogo” – bał się, że go zaatakują. Po jakimś czasie z sufitów zaczęły śledzić go kamery, a na około miesiąc czy dwa przed przyjęciem do szpitala jego światem zaczęły rządzić tajne organizacje. Nikt z naszej „paczki” nie brał tego na poważnie, nikt nie zauważył podstępnie skradającej się psychozy. Zresztą, potem wszyscy robiliśmy sobie w związku z tym wyrzuty. Ale dla nas to były żarty, zwykłe wygłupy. Przecież każdy od czasu do czasu ma różne dziwne przemyślenia na temat świata, nikt się temu nie dziwi. Potrafimy też słuchać mało prawdopodobnych teorii z wielką fascynacją, czasem nawet dorzucając coś od siebie.

Początkowo nasze rozmowy na temat Janka i jego choroby przesycone były strachem i poczuciem niezrozumienia. Każde z nas niejednokrotnie rozważało zerwanie kontaktu z nim i każde myślało o tym, że w wyniku jego urojeń czy omamów komuś może stać się jakaś bliżej nieokreślona krzywda. Nikt nie wiedział jaka i dlaczego. Teraz widzieliśmy już, jaki on był ostatnio dziwny, zamknięty w sobie i bierny. I nie wnosił do naszych relacji nic dobrego. Nikt nie zastanawiał się nad tym, że do tej pory wcale nam to nie przeszkadzało. Ba, w ogóle nie zauważaliśmy tych jego „wad”. Dyskutowaliśmy też o swoich obawach, że i nas dopadnie choroba – skoro Janek zachorował, to chyba nikt nie jest bezpieczny... I co wtedy? To byłoby straszne! – taka była nasza konkluzja. Mimo że każde z nas posiadło w międzyczasie teoretyczną wiedzę na temat choroby, żadne nie potrafiło jej tak naprawdę zrozumieć. Wciąż myśleliśmy o schizofrenii w sposób stereotypowy. Wyhodowane w naszych głowach mity na ten temat miały się całkiem dobrze, przez lata karmione absurdalnymi medialnymi i anegdotycznymi przekazami o tym, jak niebezpieczni, nieprzewidywalni, po prostu – inni – są „chorzy psychicznie”.

Do często wymienianych stereotypów czy też mitów dotyczących schizofrenii, poza wyjątkową agresywnością i nieprzewidywalnością chorych, można dołączyć dodatkowo: wiarę, że jest to choroba nieuleczalna, zawsze o niekorzystnym przebiegu. Chorzy są niezdolni do racjonalnego myślenia, samodzielnego podejmowania decyzji i efektywnej pracy, a choroba przenika wszystkie obszary ich funkcjonowania. Osoby z diagnozą schizofrenii mówią „od rzeczy”, zachowują się niezrozumiale, nie zależy im na zmianie własnego położenia, nie utrzymują higieny. Ponadto są to ludzie leniwi i nie można na nich polegać. Ich choroba jest wynikiem świadomej słabości woli i charakteru, a ich stan stale się pogarsza. Co więcej, mogą swoim szaleństwem zarazić. A odpowiedzialność za to wszystko ponoszą ich rodzice [1, 2].

Jak walczyć z tymi wszystkimi stereotypami? Jak zmienić obraz osób z diagnozą schizofrenii w społeczeństwie? Wreszcie, jak sprawić, żeby ludzie przestali się bać chorób psychicznych, ze schizofrenią, jako najbardziej chyba zagadkową i przerażającą, na czele? Przede wszystkim, należy powtarzać na każdym kroku, że „schizofrenicy” nie istnieją. Istnieją jedynie osoby, którym postawiono diagnozę schizofrenii. Pod etykietką choroby kryje się jednak człowiek z krwi i kości, z własną osobowością, wyznawanymi wartościami, różnymi wadami i zaletami, a także – różnymi problemami, z którymi próbuje sobie radzić najlepiej jak może.

Niestety, łatwo o tym zapomnieć, nawet lekarzowi czy psychologowi. Żeby naprawdę zobaczyć człowieka, psychiatra czy terapeuta musi przestać patrzeć na niego jedynie przez pryzmat diagnozy. Powinien spróbować zrozumieć przeżywane przez chorego trudności, przyjrzeć się objawom, które z pozoru mogą wydawać się takie same, jak u wielu innych pacjentów, i dostrzec ich indywidualne znaczenie. O istocie podmiotowego, indywidualnego podejścia do chorego i potrzebie zrozumienia pisał między innymi Kępiński [3], a bardziej współcześnie na przykład Sawicka [4]. Po drugie – mity i stereotypy należy zastępować rzetelną wiedzą na temat choroby. Często boimy się tego, czego nie rozumiemy lub nie znamy. Z jednej strony ważne jest więc, żeby uczyć na temat schizofrenii i pokazywać, że osoby z tą diagnozą wcale tak bardzo się od nas nie różnią.

Z drugiej strony – sama wiedza na temat choroby nie wystarczy, aby zmienić sposób spostrzegania chorych przez społeczeństwo. Niełatwo pozbyć się przyswajanego przez lata lęku i utrwalonych stereotypów. Badania wskazują, że najskuteczniejszą strategią modyfikacji piętna, jakie ciąży na osobach chorujących na schizofrenię, jest bezpośredni kontakt, który umożliwia zrozumienie tych osób [1].

Wracając do historii Janka: żadne z nas, jego „przedchorobowych” znajomych, nie zrezygnowało ostatecznie z kontaktu z nim, dzięki czemu mogliśmy przekonać się, jak bardzo myliliśmy się w sprawie schizofrenii.

MG

* w celu uniemożliwienia identyfikacji opisywanej osoby imię oraz wybrane fakty zostały zmienione.

Źródła

[1] Cechnicki, A. (2009). Rehabilitacja psychiatryczna – cele i metody. Psychiatria w Praktyce Klinicznej: 2 (1), 41-54.

[2] Wciórka, B., Wciórka, J. (2005). Polacy wobec chorób psychicznych i osób chorych psychicznie. Komunikat z badań. Warszawa: CBOS. Pobrano z: http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2005/K_118_05.PDF

[3] Kępiński, A. (1972). Schizofrenia. Warszawa: PZWL.

[4] Sawicka, M. (2010). Znaczenie stylu terapeutycznego w leczeniu osób chorych na schizofrenię. Warszawa: Wydawnictwo Akademii Pedagogiki Specjalnej.

Pokaż więcej wpisów z Maj 2015
pixel